Jan "Myslnik" Herman

Wykluczenie przez zamęczenie

2011-09-08 02:22

 

Człowiek, o którym będę poniżej kłamał, nazywając go „mój terapeuta”, opisuje świat następująco:

A.      Wokół nas jest mnóstwo materialnych, fizycznych ograniczeń: nie mamy takiej właściwości, żeby przenikać mury jak duchy, chodzić po wodzie jak On, unosić się w przestrzeni ot, tak sobie – musimy zatem pogodzić się z różnymi uciążliwościami, jakie niesie nam piękny skądinąd świat;

B.      Wokół nas jest też mnóstwo ograniczeń, które jako ludzie sami sobie stworzyliśmy (a właściwie nam stworzono, a my cierpimy): obyczaje, normy, struktury państwowe, organizacja ruchu drogowego – ten świat stworzony przez człowieka dzieli nas na tych, którzy „muszą” i tych, którzy tym wszystkim rządzą;

C.      Zwykły szary człowiek, który poza ograniczeniami materialno-fizycznymi napotyka wciąż więcej ograniczeń danych przez innych ludzi – miewa tego dość, chciałby zmienić lub uwolnić się choćby od tych ludzkich ograniczeń, spowodować, by człowiek dawał innym radość, a nie uciążliwości;

D.      Pośród zwykłych szarych ludzi są tacy, którzy pokornie – mimo uciążliwości – znoszą świat takim jaki jest (choć chcieliby, by był lepszy) oraz tacy, którzy podejmują trud „walki z wiatrakami”, znajdując w tym masochistyczną niemal satysfakcję, bo więcej z tego udręki niż pożytku, tyle że idea słuszna;

E.       Tych rewolucjonistów prędzej czy później przestają lubić ci spokojni: głową muru nie przebijesz, na układy nie ma rady, masz rację ale oni mają siłę, hałasujesz a nam się dostaje, zrób coś małego raz a dobrze, nie zamierzaj się z motyką na słońce – każdy naród ma setki takich mądrości pod ręką, gotowych;

F.       Sami rewolucjoniści – widząc, że czynią dobro, na które sarkają ci, dla których owo dobro ma się stać – popadają w traumy: jakże to, my życie swoje poświęcamy, a bracia-szaracy nas jeszcze odpychają, uciszają, zamiast wszyscy razem uuuuuch – przegonić „onych” i świat od nowa zbudować!?!

 

Mój terapeuta mówi tak: albo będziemy jakąś tabletkową chemią obniżać takiemu rewolucjoniście poziom negatywnego, toksycznego, jadowitego stresu, zrobimy zatem z rewolucjonisty uśmiechniętego Don Kichota, albo namówimy go, by przestał zbawiać świat, przestał brać na siebie problemy Ludzkości, zajął się szydełkowaniem, wtedy nie będzie powodów do stresu, zatem i chemia okaże się zbędna.

 

Przy całym szacunku, od mojego terapeuty lepsi są ci, którzy rządzą ograniczeniami stworzonymi przez człowieka (patrz powyżej pkt B). Niech tylko pojawi się ktoś, kto ma rację, ale niestety jego racja oznacza, że my, mieszacze, nie mamy racji: wtedy mu pokażemy, jak to się robi. Oto mamy setki procedur, tysiące sygnatur akt, 88 urzędów do spraw nieważnych, a w nich po 1000 komórek organizacyjnych, na to wszystko pieczątki, podpisy, uprawnienia, terminy, instancje, pouczenia, tryby administracyjne, zapytania, odpowiedzi – tak go zakręcimy, że ruski miesiąc się z tego nie odwiruje.

 

Żeby było śmieszniej, mieszacze to wszystko robią w ramach swoich pensji i etatów, jak się zmęczą, to robią przerwy, zmieniają się, upoważniają pełnomocników. Zaś rewolucjonista robi to „w czasie wolnym”, mając normalne życiowe obowiązki. Które zaniedbuje, podobnie jak rodzinę, samorozwój i co tam jeszcze.

 

A żeby było najśmieszniej – rewolucjonista jako szarak – wraz z pozostałymi szarakami – wszystko to musi sfinansować.

 

Kiedy tak klaruję swojemu terapeucie, on potakuje, potakuje, potakuje. Smutek mu na twarzy wyrasta, wyrasta, wyrasta. Receptę wypisuje. Masz – powiada. Te tabletki nie otumaniają, nie uzależniają, nie dają skutków ubocznych, nic tylko się karmić nimi, a twój świat stanie się bardziej sprawiedliwy. Tylko pamiętaj: regularnie, co rano, pół tabletki!

 

Wiem, eureka! Dlaczego by akurat nie uchwalić na koniec kadencji takiej ustawy, że każdy, kto jest wyrywny, komu się coś nie podoba, miał przydzielonego osobistego terapeutę?

 

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Wykluczenie przez zamęczenie

Nie znaleziono żadnych komentarzy.