Jan "Myslnik" Herman

Wilcze stada i charty

2011-01-31 05:28

 

Świat polskiej polityki ogłosił już regularną kampanię wyborczą, ustami licznych harcowników i zapaśników medialnych. Nie czarujmy się: nie będzie ona trwała aż tyle miesięcy, ile sobie odliczamy.

 

Jakie rzeczywiste okoliczności na tę kampanię wpłyną?

1.       Ruszająca zwolna w kraju lawina zapaści rozmaitych, z których dziś najbardziej widzimy złomujące się koleje, rozklekotanie publicznych budżetów i podtopienia, ale takich „niespodzianek” można się spodziewać kilkudziesięciu, pytanie: kiedy, jak prędko;

2.       Pękanie Europy: po kilkunastoletnim drenażu „wyzwolonych od Rosji” krajów byłego RWPG, liderom Europy przychodzi weryfikować „przydatność” nowych krajów: wzajemne oczekiwania rosną, możliwość ich zaspokojenia spada, to kruszy iluzoryczną jedność;

3.       Zza Oceanu słychać już tąpnięcia, zwalisko finansowe będzie dużo bardziej „u podstaw”, niż to sprzed 2 lat: Amerykanie jak nigdy dotąd próbują się zjednoczyć w koncepcjach, jakby tu odrzucić ów nawis ku Eurazji, ta zaś reaguje odrzucaniem Ameryki i jej racji;

4.       Najprawdopodobniej ku apogeum zmierza mega-gra matrycowa (nie chcę rozwijać: nieoficjalne ciemne siły globalne uznały, że sukces w destrukcji osi Moskwa-Waszyngton zamienia się w zagrożenie z Południa, kuglują nowy światowy porządek);

5.       Ostateczna wirtualizacja gospodarczej codzienności: Konsumpcja sterowana kampaniami społecznymi, Produkcja reagująca na bodźce finansowe, a nie na rzeczywisty popyt, Inwestycje ze sfery realnej (materialnej) przesuwają się na sferę Walorów;

6.       Postępująca – wracamy do naszego teatrzyku – prowincjonalizacja Polski, co oznacza, że szanse mamy tylko wtedy, kiedy pomiędzy nami pojawią się błyskotki, albo kiedy dojrzeje pośród nas jakaś bomba zegarowa (ekologiczna, demograficzna, epidemiologiczna, itp.);

7.       Coraz słabiej buforowana (np. emigracją zarobkową) dychotomizacja ludności: z jednej strony Nomenklatura i jej janczarzy-władykowie pędzący ku tu-teraz sukcesikom, z drugiej strony kąsana zewsząd ludność szara, zaplątywana z rozmysłem w nomenklaturową sieć;

8.       W związku z powyższym (szczególnie 1, 6 i 7) – radykalizacja polityczna (z domieszką ideologiczną), coraz liczniejsze podziały MY-ONI, a to oznacza, że różne dokuczliwości codzienne będą wyolbrzymiane jako narodowe dramaty, sukcesiki – jako wybawienia;

 

W Polsce AD 2011 mamy kilkanaście osób, które są zdolne politycznie ogromadzić janczarów-władyków, media, społeczności lokalne, inicjatywy obywatelskie oraz „personalne rodzynki” wokół swoich jawnych i półjawnych celów politycznych. Kilka z tych osób nie jest jeszcze znanych tzw. opinii publicznej, przynajmniej z ambicji politycznych nie są one znane.

 

Niektóre z tych osób tworzą wilcze stada, stare i nowe. Tu sprawa jest jasna: to owe stada zajmują naszą uwagę codziennymi „wrzutkami” na portalach, w rozgłośniach i w prasie. Ich wymieszane mimikry stworzą – odpukać – taką mgłę, w której „znormalizowany” wyborca przestanie w czymkolwiek się orientować, uchwyci się dowolnego koła „ratunkowego”.

 

Kilka z tych osób funkcjonuje w roli chartów politycznych, goniących za pojedynczymi celami. Jak powiadają w Wiki, podczas pogoni za zwierzyną charty kierują się wzrokiem, a nie węchem. Po naszemu oznacza to, że będą one się wyścigować ku ruchomym obiektom, wskazanym przez media (i przez tych, co mediami mieszają).

 

Wcale nie jest powiedziane, że nasi rodzimi przywódcy stadni, a zwłaszcza polityczne charty, będą samodzielnie reżyserować rozpoczynającą się kampanię wyborczą. Jeśli okaże się, że jesteśmy krajem bez smakowitych błyskotek albo bez mrożących krew zagrożeń dla kontynentu – zapewne rozegramy wszystko własnymi siłami.

 

Ale też może się okazać, że jest inaczej.

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Wilcze stada i charty

Nie znaleziono żadnych komentarzy.