
Jan "Myslnik" Herman
Usługa absorbująca
Usługa absorbująca polega na tym, że ktoś, kto potrzebuje usługi (chce ją nabyć) jest traktowany jako obiekt eksploatacji, a nie adresat troski, opieki i gotowości służenia mu. Czy to administracyjne, czy „komercyjne”, czy nawet towarzysko-rodzinno-koleżeńskie usługi w wersji absorbującej wymagają od potencjalnego usługobiorcy cierpliwości i wyrozumiałości dla usługodawcy, a kiedy już usługobiorca z potencjalnego stanie się rzeczywistym (opłacił, zamówił, złożył podpis, wszedł w system) – usługodawca staje się jego panem i władcą. Usługodawca wymaga, a usługobiorca się podporządkowuje. Inaczej ma same kłopoty, a jeśli jest „spolegliwy” – ma tylko kłopoty „przewidziane” w ramach usługi. Dotyczy to środków transportu, przewozu osób, łączności, poczty, kontaktów z administracją, bankowości, wodociągów, ciepłownictwa, wstępu na imprezy artystyczne czy sportowe, ubezpieczeń, nawet fryzjerstwa.
Usługa jako fenomen jest właściwością dominującą, przenikającą gospodarkę dopiero na pewnym etapie jej rozwoju, wcześniej jest jedynie usługą z nazwy, znaną w buchalterii i w reklamie, bo nie wiąże się z asocjacjami kulturowymi, psycho-mentalnymi.
Na technicznej ścieżce rozwoju cywilizacyjnego (np. w Europie) historia gospodarcza rozpostarta jest na następujące „epoki”:
- pozyskanie bierne (bierzemy to co oferuje Natura);
- pozyskanie intensywne (wydzieramy Naturze jej dobra);
- rolnictwo (gospodarzymy optymalnie dobrami Natury);
- przemysł (przetwarzamy dobra Natury wedle uprzedniego zamysłu);
- usługi (świadczymy dobra przemysłowe jakby były naturalne);
Tak pojęta historia gospodarcza jest polem ustawicznej walki egoizmu z uspołecznieniem: kolejne etapy rozwoju wymagają większej skali i w konsekwencji kooperacji, ale człowiek zawsze znajdzie sposób na to, by ograć innych i tym więcej zyskać, im bardziej gospodarka zaawansowana jest cywilizacyjnie.
Cała ta powyższa „teoria” potrzebna jest, by wprowadzić wspomniane pojęcie USŁUGI ABSORBUJĄCEJ. Ten rodzaj usługi serwowany jest w Rosji, którą oglądam co dzień własnymi oczami i jej doświadczam. I w całym obszarze „gospodarki typu rosyjskiego”, opisanej przeze mnie w jednej z książek.
Rosja – pomijając okoliczność taką, że funkcjonuje na ścieżce pionierskiej a nie technicznej, co najwyżej poprzez oswojenie operuje na obrzeżach ścieżki technicznej – jest na gospodarczym etapie pozyskania intensywnego z enklawami przemysłu. Jeszcze raz podkreślam, że to jest Rosja widziana oczami „technicznymi”, dla których z konieczności jawi się Rosja jako zacofana, a to jest nieprawda, jeśli spojrzeć oczami pionierskiej ścieżki rozwoju cywilizacyjnego.
Skoro Rosja jest na etapie pozyskania intensywnego (patrz: „przemysł wydobywczy”, energetyka, wielkie struktury dystrybucyjne, rabunkowe podejście to wszystkiego, w tym do „wspólnego”) – to usługa jako fenomen przyszłości musi być w tym systemie przeinaczona na modłę pozyskania intensywnego.
Powtórzę zatem akapit z początku tekstu.
Usługa absorbująca polega na tym, że ktoś, kto potrzebuje usługi (chce ją nabyć) jest traktowany jako obiekt eksploatacji, a nie adresat troski, opieki i gotowości służenia mu. Czy to administracyjne, czy „komercyjne”, czy nawet towarzysko-rodzinno-koleżeńskie usługi w wersji absorbującej wymagają od potencjalnego usługobiorcy cierpliwości i wyrozumiałości dla usługodawcy, a kiedy już usługobiorca z potencjalnego stanie się rzeczywistym (opłacił, zamówił, złożył podpis, wszedł w system) – usługodawca staje się jego panem i władcą. Usługodawca wymaga, a usługobiorca się podporządkowuje. Inaczej ma same kłopoty, a jeśli jest „spolegliwy” – ma tylko kłopoty „przewidziane” w ramach usługi. Dotyczy to środków transportu, przewozu osób, łączności, poczty, kontaktów z administracją, bankowości, wodociągów, ciepłownictwa, wstępu na imprezy artystyczne czy sportowe, ubezpieczeń, nawet fryzjerstwa.
W dobie usług – pojawia się usługodawca, który z tego, że czyni dobro innym, czerpie swoją pozycję rynkową. W dobie przed-usługowej – czyli niemal na całym świecie – pojawia się „usługodawca”, który swoją pozycję „rynkową” buduje na władzy wobec tych, którzy potrzebują jego świadczeń. Może to trochę wyjaśni logistykom, skąd się bierze powszechnie stosunkowo niska tzw. obsługa klienta, a obserwatorom sceny publicznej-politycznej – dlaczego urzędnik czuje się gospodarzem „mojej” sprawy, dlaczego sędzia jest panem „mojego” pozwu, dlaczego policjant jest w mojej sprawie ważniejszy niż ja sam.
Powodem napisania niniejszej notki jest męczący i poniżający egzamin, jaki zdałem przed operatorem telefonicznym, kiedy mimo opłacenia usługi pre-paid nie mogłem się połączyć. Zamiast naprawienia oczywistej pomyłki systemu – zostałem poddany procedurze dochodzeniowej, jakbym ukradł komuś kartę SIM.
Oczywiście, dobrze ubranym „usługodawcom” nie przedstawiłem powyższej „teorii”, bo i po co?