Udomowianie internetu. Aż do wirtuozerii

 

Internet raczkuje zaledwie. Światowy, bo ten w Polsce jeszcze się nie zaczął. 

Kiedy w Europie powstała – między grodami, regionami i krajami – całkiem gęsta sieć dróg bitych, po których można było jeździć konno i pojazdami ciągnionymi, to choć na mapach mogłoby to wyglądać imponująco, jednak dopiero po tysiącu lat sieć autostrad, np. w Bundes-Kraju, może dać wyobrażenie o tym, co to jest sieć drogowa: wygodna, żyjąca własnym życiem, stanowiąca punkt odniesienia dla różnych biznesów i inicjatyw, stanowiąca sieć punktów orientacyjnych w terenie, inspirację dla rymów częstochowskich oraz dla różnych Majakowskich, niosąca zagrożenia właściwe tylko dla niej, nieobecne poza nią.
 
Kiedy powstały pierwsze drutowe linie elektryfikacyjne, albo pierwsze telegrafy – to wszyscy rozumiemy, iż były to wstępne iteracje tego, co później przejęły takie molochy jak poczta, telegrafia, energetyka.
 
Tak sobie myślę, że Internet stanie się jakąś wartą zabiegów jakością, kiedy strony WWW i Blogi zostaną zrównoważone (a może wyparte) przez E-Maile, tyle że nie takie siermiężne jak obecnie (i tak przecież już kwitnące), ale Multi-hiper-medialne (dziś to się załatwia przeważnie załącznikami, kiedyś to wszystko będzie integralne), ale przede wszystkim E-Mail przyszłości będzie czymś on-line, a nie jednorazowym aktem „wyślij klikając tutaj, może ktoś tam odbierze”. Jednym słowem, z czegoś w rodzaju telefonu komórkowego będziemy nadawali ciągłego i „w czasie rzeczywistym” Newslettera, który będzie tym samym, czym dziś jest mini-rozgłośnia telewizyjna (micro-broadcast), tyle że z możliwościami (w naszej podręcznej mobilnej handy cellularce!) o niebo większymi niż ma dziś BBC. Nie wierzycie? Pogadamy za 10 lat.
 
Najważniejsze jednak jest udomowienie. Ze słowem DOM kojarzy się wszystko, co „swoje”, przyjazne, poznane i polubione. Na to jesteśmy otwarci, ufni, gotowi do nauki. Tylko takie coś buduje Dom. A poza Domem zdarzają się – albo i dominują – sprawy nie-swoje, obce, nie udomowione. Nie otwieramy się na nie odruchowo, tylko po oswajających „testach”.
 
Zatem kiedy mówię o raczkowaniu – patrz: drogi, elektryka, telefonia, poczta – to mówię o statusie nieudomowionej „nowinki”, ciekawostki: może i niektórzy już się uzależnili nawet, ale dla kulturowości Internet jest jeszcze pieśnią przyszłości. Dla wielu (liczę ich sporymi liczbami) – ten status ma też drogownictwo, elektryczność, telefonia i poczta. Słowo honoru, wychylcie się z norek, to widać nawet w metropoliach!
 
Kiedy już każdy będzie miał w Internecie „swój domowy” spłachetek, wtedy pogadamy, co dalej. Na razie czekamy, aż Internet w każdym domu będzie miał prawa długopisu: jeśli się zapodział, to mam pod ręką inny, a w razie pożaru – jest w najbliższym kiosku. Za grosze i bez fatygi szczególnej