
Jan "Myslnik" Herman
Szkody
ZMIANA STATUSU/KONDYCJI SPOŁECZNEJ
A. Stan sprzed kilku(nastu) lat
Od czasu bankructwa firmy PRO (to ona, jako importer, była formalnie dłużnikiem celnym, partnerem Urzędu Celnego – Izby celnej w Białymstoku) – „zostałem” rozwiedziony, wymeldowany ze wspólnego mieszkania rodzinnego, nie mogłem zdobyć zatrudnienia, mieszkałem w przygodnych miejscach, a czasem „nigdzie”, ostatecznie przez kilka lat tułałem się po Bieszczadach korzystając ze wsparcia przyjaciela mającego tam prymitywną, leśniczo-studencką bazę turystyczną.
Po kilku latach wróciłem do Warszawy, nadal szukając pracy, ale tylko okazyjnie dostawałem zlecenia, nie zawsze oficjalne.
Próbując żyć „normalnie” ożeniłem się z nową partnerką, zamieszkałem na Osiedlu Przyjaźń w Warszawie, bardzo szybko zadłużając się. Z myślami samobójczymi wyruszyłem w podróż, z której zawrócił mnie w Puńsku przyjaciel, „zmuszając” do zatrudnienia się w Suwałkach. Tak też uczyniłem, ale na skutek nieporozumień z Panią Prezes firmy – zostałem zwolniony z tej firmy pod byle pretekstem.
Wróciwszy znów do Warszawy – imałem się różnych zajęć, coraz mniej godnych.
B. Wyjście „na prostą”
Po kilku próbach zatrudniłem się w OSiR Ursus w charakterze obsługi basenu-pływalni: była to nocna praca, dawała kilkaset złotych dochodu, zabezpieczała pokonanie głodu i prymitywnych niedostatków, nie rozwiązywała jednak problemów.
Zupełnie przypadkowo, po wcześniejszym zatrudnieniu się przez miesiąc w prywatnej firmie, znalazłem pracę w ATTIS w Warszawie, a następnie w Szpitalu Nowowiejskim. Moje dochody – nieco poniżej średniej krajowej – pozwalały na odbudowywanie mojego statusu, natomiast obowiązki pracownicze odpowiadały z grubsza mojemu wykształceniu.
Dodatkowo – aby narzucić sobie samodyscyplinę moralną (moja postawa etyczna i stosunek do Państwa-Prawa były w opłakanym stanie) przystąpiłem do wspólnoty religijnej oferującej stanowczy reżim moralny, a pośród jej surowych zasad jest bezwzględna praworządność i wspieranie władz państwowych-administracyjnych.
Powróciłem do działalności społecznikowskiej, którą wykonuję od 14 roku życia z ponadprzeciętną aktywnością.
Powróciłem też do uczestnictwa w przedsięwzięciach naukowych (konferencje naukowe, w tym zagraniczne, seminaria naukowe organizowane w PAN i w uczelniach krajowych). Zacząłem „odgrzewać” swoje koncepcje naukowe, przygotowując – z dawnych materiałów oraz z nowych lektur – kilka książek.
Proces wychodzenia przeze mnie „na prostą” trwał około 5 lat i „rokował dobrze”, do tego stopnia, że tuż przed traumą z lipca 2009 r. na powrót zamieszkałem z żoną i dwiema córkami.
C. Porażka
Na przełomie czerwca i lipca 2009 roku zostałem porażony wiadomością o konieczności spłaty długu tak wielkiego, że jego spłata oznaczała albo dożywotnie życie za około 1000 złotych miesięcznie, albo sprzeniewierzenie się praworządności i zasadom moralnym odzyskiwanym we wspólnocie religijnej.
Odczułem ten akt agresji ze strony Pozwanego (Izby Celnej w Białymstoku) jako niesprawiedliwy, a przede wszystkim bezprawny, co wykazał wyrok Sądu w sprawie I C 819/09 wraz z uzasadnieniem. W trakcie postępowania dodatkowo przekonałem się, że Pozwanym kierują przesłanki pozamerytoryczne, dla których jest gotów żonglować prawem i wciągać w tę grę przeciw mnie innych funkcjonariuszy zaangażowanych w proces cywilny toczony przed Sądem.
Podczas traumy po czerwcu 2009 roku utraciłem następujące wartości:
a) Zrezygnowałem – pisemnie – z powołania (funkcji) we wspólnocie religijnej, straciłem dużą część motywacji do rozwoju duchowego, widząc agresję i wiele zła ze strony Pozwanego;
b) Zrezygnowałem z uczestnictwa w warszawskim Forum Dialogu Społecznego;
c) „Wyszedłem” z projektu ASYSTENT realizowanego rozporządzeniem Pani Prezydent M. St. Warszawy (w rozporządzeniu powołano mnie na członka Zespołu);
d) Zawiesiłem rekonstrukcję życiowego projektu PLATONIUM, pod patronatem Wojewody Mazowieckiego, zrażając do siebie wielu poważnych współpracowników;
e) Opuściłem – z własnej inicjatywy – redakcję Studio Opinii, gdzie cieszyłem się dobrą marką nieprofesjonalnego, ale dojrzałego i niezależnego dziennikarza;
f) Zaniedbałem publikację swoich dwóch książek (Dynamika Wyzysku, Demokracja Powiernicza);
g) Zradykalizowałem swoje poglądy polityczne w kierunku anty-państwowym;
h) Zaniedbałem starania o wygląd działki (ogród pracowniczy), której poświęcałem wcześniej dużo czasu i emocji;
i) Zaniedbałem aktywność zawodową (praktycznie przestałem realizować główny obowiązek pracowniczy, realizowałem wyłącznie incydentalne zadania);
j) Pobrałem dużo urlopów bezpłatnych pod błahymi pozorami, podczas których zgłębiałem tajniki prawa stosowanego podczas procesu z mojego powództwa.
Świadkowie-dowody:
Alicja Miłocka – żona, świadek wychodzenia „na prostą” u załamania tego procesu
Henryk Kliszko – przyjaciel, wykładowca, kompetentny recenzent moich osiągnięć naukowych, świadek i powiernik moich rozterek po czerwcu 2009 r
Tomasz Harasymowicz – psychoterapeuta, przewodniczący Forum Dialogu Społecznego, świadek załamania się mojej aktywności społecznikowskiej (dodatkowo: Krzysztof Dąbrowa)
Brian Hapgood – przywódca wspólnoty religijnej, świadek mojego załamania po czerwcu 2009 r (dodatkowo: Ken Bulkley i Rob Smith, przebywający obecnie za granicą)
Andrzej Rybus-Tołłoczko – doradca Wojewody Mazowieckiego, świadek porażki Platonium (dodatkowo: Zbigniew Kamiński, Małgorzata Zaorska)
Stefan Bratkowski – Redaktor naczelny portalu Studio Opinii (dodatkowo: Jacek Pałasiński, Bogdan Miś, Azrael, Sławomir Popowski)
Andrzej Mazur – Dyrektor Szpitala Nowowiejskiego, bezpośredni, codzienny obserwator mojej traumy (dodatkowo Jerzy Markowski).
Jarosław Augustyniak – webmaster, świadek moich duchowych-psychicznych problemów z publikacjami
Publikacje moje na blogu Matuzalem-in-spe (Salon24) od wiosny 2010 roku
(adresy świadków przekażę Sądowi na wezwanie)
CAŁKOWITĄ WINĄ ZA „INICJATYWĘ”, W WYNIKU KTÓREJ PONIOSŁEM POWYŻSZE STRATY, OBCIĄŻAM POZWANEGO, IZBĘ CELNĄ W BIAŁYMSTOKU, KTÓRA MAJĄC ŚWIADOMOŚĆ BEZNADZIEJNOŚCI STARAŃ O ODZYSKANIE DŁUGU, DOKONAŁA NAPAŚCI NA MNIE Z UŻYCIEM SZTUCZEK PRAWNYCH, KAMUFLAŻU ORAZ SZOKU (NP. ZAWYŻONEJ SUMY DŁUGU), BO TYLKO WTEDY MOGŁA OSIĄGNĄĆ CEL W POSTACI PRZYWRÓCENIA BIEGU PRZEDANIENIA (gdybym na skutek własnych błędów w jakiś sposób uznał dług – musiałbym go spłacać).
Trauma nie byłaby tak wielka, gdybym nie został latem 2009 roku porażony wieloletnim bezkarnym żonglowaniem prawa przez Izbę Celną w Białymstoku, gdybym nie obserwował następnie antydatowania dokumentów, być może ich fałszowania, a także bezkarności Komornika, łamiącego prawo zleceniobiorcy Pozwanego.
Powyższych strat nie poniósłbym, gdyby Izba Celna w Białymstoku zachowała się praworządnie, gdyby nie potraktowała mnie jak „zwierzynę łowną”.