
Jan "Myslnik" Herman
Rozpoznawalność
To będzie o przygotowaniach do wyborów samorządowych, uprzedzam.
Żeby szybko i bez zbędnych zawirowań objaśnić o co mi chodzi, użyję pojęcia Krąg. Mianem tym od lat określam grupę osób, która nas (mnie) oracza zewsząd i w różny sposób, a które traktuję jako pole swojego codziennego obcowania.
Obszar towarzyski Kręgu (integrał) integruje mnie społecznie: są to osoby, z którymi obcuję poza obowiązkami: członkowie rodziny, paczki koleżeńskiej, bywalcy tych samych miejsc co ja, sąsiedzi: nie wszystkich znamy z imienia i nazwiska, nie wszystkich jednakowo lubimy, ale stanowią oni naszą towarzyską codzienność, w której kształtujemy swoje asocjacje kulturowe (język, zamiłowania, zainteresowania, podstawowe poglądy). Do tego dołączmy osoby „obce” (przybysze, pomniki), ale znaczące w tym obszarze, chwilowo lub trwale.
Obszar życiodajny Kręgu (laborał) wpasowuje mnie w kooperację ekonomiczną, społeczną, bowiem jest to obszar, do którego przystępujemy (albo „zostajemy przystąpieni”) z konieczności życiowej, „dla chleba”: są to koledzy z pracy, uczelni, szkoły, wojska, więzienia, kooperanci, klienci, interesanci, przełożeni, nadzorcy: w tym obszarze uczymy się relacji społecznych, kształtujemy własną przydatność i użyteczność innych wobec nas. Do tego zaliczmy też osoby „wirtualne”: prezesi, generałowie, ministrowie, dalecy przywódcy).
Obszar wpływu Kręgu (personał) stanowi pole moich podróży po informacjach i poglądach powszechnie dostępnych: składa się z autorów (ale i bohaterów) czytanych książek i czasopism oraz notek internetowych, „przyjaciół” na portalach społecznościowych, redaktorów, „bohaterów” oraz gości-komentatorów audycji radiowych i telewizyjnych, organizatorów i animatorów oraz „bohaterów” zebrań masowych (politycznych, religijnych). Stąd czerpiemy inspiracje do zachowań publicznych, a także ważne Racje rozmaite.
Obszary wzajemnie zazębiają się. Osoby, które przewijają się przez Krąg w tych obszarach, zmieniają się w swoim „asortymencie” oraz w tu-teraz znaczeniu dla nas, w tym gronie zawsze są te „na topie” i te „wygaszone”, ale ważne jest, że o nich pamiętamy i wciąż jesteśmy z nimi „współobecni”, być może bez ich wiedzy o tym.
Dla nas najistotniejsze jest chyba to, że osobom w Kręgu wciąż „przyglądamy się”, wciąż je obserwujemy, co i raz oglądamy je w różnych sytuacjach i w różnym świetle. Niekiedy otaczamy je jakimś nimbem, niekiedy czujemy do nich estetyczny, religijny, polityczno-ideowy, zawodowy dystans – ale niemal w pełni rozumiemy, skąd się bierze ów dystans do nich, a ewentualna bliskość z innymi. Potrafimy to sobie i innym wytłumaczyć.
Kiedy „podchodzimy” do wyborów personalnych, to w zależności od tego, co to są za wybory, czerpiemy z innych obszarów Kręgu. Jeśli wybieramy sołtysa, przywódcę zgromadzenia, przedstawiciela wspólnoty sąsiedzkiej, reprezentanta w konkursie – czerpiemy z obszaru towarzyskiego. Obierając przywódcę strajku, głosując na „pracownika roku”, obierając wzorzec menedżera – czerpiemy z obszaru życiodajnego. Ale głosując w oficjalnych wyborach parlamentarnych, prezydenckich czy nawet samorządowych – sięgamy do mediów, do obszaru wpływu.
Oznacza to, że realną władzę nad sobą i swoimi losami oddajemy w ręce postaci, które są od nas wystarczająco odległe, by ryzyko ich nieprawdziwości, mimikry, teatralności było największe. W dodatku są one na tyle odrealnione, są „zza przepierzenia”, że praktycznie niczym nie różnią się od postaci absolutnie zmyślonych, filmowo-ksiązkowych. Mamy z nimi – to prawda – kontakt codzienny i obserwujemy je, ale nie „obcujemy cieleśnie” z nimi, nasz z nimi kontakt bezpośredni – jeśli się zdarza – jest automatycznie uroczysty i ceremonialny.
Wybieramy „z telewizora i z plakatu”. Wybieramy inżynierie medialną, a nie samą postać.
I to jest największa wada tych wyborów. Są na to rady, ale o tym już innym razem.