Jan "Myslnik" Herman
Przebudowa Państwa (2)
Największym problemem cywilizacyjnym Ludzkości jest dziś Własność. Jest to instytucja kluczowa. Ukułem to pojęcie już dawno. W skrócie:
a) cywilizacje, kultury, społeczności - trwają dzięki więziom społecznym kreowanym przez instytucje, czuli osobliwe mikro-umowy między obcującymi ze sobą ludźmi co do reguł, zasad, sposobów funkcjonowania;
b) z czasem instytucje – których liczba przyrasta – splatają się ze sobą, układają w „systemy” społeczne;
c) z dojrzewających systemów wyłania się instytucja, której nie sposób ustanowić „pierwotnie”, kształtuje się ona dopiero jako owoc systemu: to zwieńczenie i zarazem aktualna, odpowiadająca swoim czasom „twarz” systemu społecznego;
d) jest to instytucja kluczowa, czyli taka instytucja, która stanowi zarazem podstawę i wynik (syndrom) wszelkich pozostałych instytucji, zrodzonych w procesie pracy, reprezentująca w swej istocie dominującą treść pracy (to też pojęcie autorskie, tu pominę objaśnianie);
Instytucja kluczowa organizuje społeczność-społeczeństwo w każdym jego przejawie życia i świadomości zbiorowej, w dziedzinie gospodarki, kultury, polityki. Przywołuje się ją w chwilach przełomowych, jako „substancję narodową” i jako duchowy, strategiczny wyznacznik „wszystkiego”. Jest ona też najważniejszym obiektem pożądania, a w konsekwencji kluczem do procesów monopolizacyjnych.
Dla każdej ścieżki cywilizacyjnej oraz dla każdej epoki na tych ścieżkach wyłania się inna instytucja kluczowa. Na ścieżce technicznej – (europejskiej), z którą bardzo chcemy się utożsamiać, pierwszą instytucją kluczową było przywództwo, wokół którego monopolizowano dobra, wartości i możliwości społeczne w dobie tzw. wspólnoty pierwotnej. Po nim nastąpiło jarzmo, definiujące poddaństwo charakterystyczne dla epoki niewolniczej: pozycje i monopole budowano na ilości i kwalifikacjach niewolników pozostających do dyspozycji. W epoce feudalizmu najbardziej znaczące było urodzenie, bowiem wokół tytułów szlacheckich ustanawiana była hierarchia i prawa osobiste oraz monopol arystokracji (magnaterii). Dopiero potem, kiedy w gospodarce zaczął królować kapitał (jako tytuł do dochodu) – oczywistą instytucją kluczową stała się własność.
Na innych ścieżkach rozwoju cywilizacyjnego (oprócz technicznej jest jeszcze wegetarna, pionierska i duchowa) instytucje kluczowe były i są inne, bywa że nieznane na ścieżce technicznej albo postrzegane w Europie jako barbarzyńskie czy dowodzące prymitywności.
Na instytucjach kluczowych oparte są zarówno - niejako modelowe - ustroje gospodarcze, jak też ustroje społeczne czy formy państwowości poszczególnych epok. Kiedy ich czas się kończy – stają się one niepostrzeżenie własną farsą. Niektórzy niewolnicy w późnym Imperium Romanum mieli większe znaczenie i poważanie od swoich panów, a koniec epoki feudalnej obfitował w kupowanie tytułów szlacheckich i stanowisk kościelnych.
Wschodzącą, wyłaniającą się z tygla cywilizacyjnego instytucją kluczowa świata technicznego jest profesja, czyli rzeczywiste umiejętności specjalistyczne i intelektualne, stanowiące swoisty certyfikat społeczny, dyplom: oczywiście, słowa „certyfikat” i „dyplom” dziś oznaczają konkretny dokument, ale potocznie „wiadomo”, że dyplom dyplomowi nierówny, a niektóre certyfikaty są nic nie warte.
Tak czy owak, w niektórych dziadzinach życia gospodarczego, politycznego i twórczości (naukowej, artystycznej) nie zagląda się już ludziom w ich indeksy akademickie, tylko weryfikuje się ich rzeczywistą wiedzę, talenty, umiejętności, doświadczenie, przydatność, itp. monopole buduje się na mądrości indywidualnej lub zespołowej.
Z drugiej strony na każdym kroku znajdujemy rozmaite „akty własności”, o których „poliszynel” wie, że „nie należą się” temu komuś, kto nimi dysponuje, że zostały spreparowane, oszukane, wyłudzone, uzyskane z naruszeniem zasad społecznego współżycia lub prawa.
Im bardziej coś upada, tym bardziej próbuje pokryć, zamaskować swój upadek jeszcze większą manifestacją swojej siły i znaczenia. Powszechną dziś sceną w sporach o sprawiedliwość i inne ponadczasowe wartości jest używanie argumentu kończącego dyskusję: to jest moja własność!
Oczywiście, w ten sposób instytucja własności staje się siłowa, nie odpowiada społecznemu pojmowaniu dobrego życia. Kompromituje się.
Polska jest areną największej kompromitacji instytucji własności, która w ogóle nie konstytuuje polskich norm cywilizacyjnych, kulturowych, nie jest ukorzeniona w polskim obszarze psycho-mentalnym. Nie wynika to z tego, że Polska „wyprzedza” kraje europejskie w rozwoju cywilizacyjnym (już raczej jesteśmy bliżej poprzedniej, feudalnej epoki). Po prostu Polska w dobie Transformacji rozszczelniła swoje własne systemy instytucji, stała się „wolnym rynkiem”, a może nawet „łupem” Europejczyków. I to oni – korzystając z powszechnej (solidarnościowej) negacji stosunków społecznych doby PRL – eksperymentują w Polsce wprowadzając na nieprzygotowany grunt najnowocześniejsze rozwiązania (procedury, certyfikaty, normy, standardy, itp., itd.).
Grunt jest o tyle nieprzygotowany, że ani skrajnie roszczeniowe związki zawodowe, ani „pospolite ruszenie”, ani nawet organy i urzędy, a także większość firm wobec pracowników i klientów – nie szanują praw własności (nie chodzi o przestępczość, tylko psycho-mental) – choć w konkretnych sytuacjach można swoje „ugrać” w sądach.
* * *
Aż taki mądry to ja nie jestem, nie zaproponuję, co z tym fantem robić. Na razie poddaję pod osąd powyższą diagnozę.