Jan "Myslnik" Herman

Premier się zapętlił?

2010-12-29 05:30

 

Po raz kolejny słucham byłego Premiera, który ponoć wie, jak zaczynać i jak kończyć. Odpowiada w dociekliwej telewizji na pytanie, czy wolno (było) urządzać łapanki w Iraku i Afganistanie, a potem wozić pechowców po świecie i torturować oraz stosować rozmaite, mało cywilizowane zachęty do składania zeznań prawidłowych, czyli oczekiwanych przez oprawców.

 

I mówi. Oskarża rozmaitych „humanitarnych”.

 

Że terrorysta nie może mieć tych samych albo lepszych praw, co jego ofiary. Bo jest cynicznym, wyrafinowanym, zawziętym mordercą, itd., itp.

 

Nie słyszy powtarzanej uwagi, że przecież wielu z wyłapanych okazało się później niewinnymi. Wielu, czyli nie pojedyncze osoby. A przeżyli piekło.

 

I dodaje, że „nikt nie powie, że Ameryka nie jest krajem demokratycznym”. Przeklnę po śląsku: fanzoli nasz LM.

 

Zacznę niewinnie: jako dziecko byłem przez kilka zim złośliwie wpychany w zaspy przez kolegę z klasy. Dzień-w-dzień. Nie byłem w stanie tego uniknąć, bo ze szkoły około 700-800 metrów szliśmy – kilka osób – tą samą trasą, przez wielką pustą przestrzeń. Nikt mnie nie bronił, bo fajnie było, kiedy wpadałem w tę zaspę i wychodziłem z niej bialuśki jak Yeti.

 

Trwało to, zanim nie zacząłem osiągać sukcesów w sporcie. Byłem „wcześniakiem” (poszedłem do szkoły o rok wcześniej niż ówczesna norma), więc dopiero regularne treningi wyrównały moje niedociągnięcia fizyczne.

 

Nie mściłem się, ale to tylko dlatego, że miałem jakieś hamulce, nie byłem w stanie wcielić w życie moich wcześniejszych majaczeń o tym, co mu zrobię, kiedy jakiś cud uczyni mnie wielkim i potężnym. Naturę mam zresztą niebojową, choć nie jestem mięczakiem (chyba).

 

Według dzisiejszych standardów moje wyobrażenia krzywdzonego małolata, bezradnego wobec braku wsparcia – nosiły cechy terroryzmu.

 

Z terrorem mamy do czynienia wciąż: robotnicy albo pielęgniarki, nie mając innego wyjścia – strajkują. Mściciele podstępnie dokonują aktów sabotażu lub dywersji. Partyzantka wojenna jest niczym innym jak ruchem terrorystycznym. Awantura w urzędzie w wykonaniu otumanionego petenta – to terroryzm. Przykuwanie się do kaloryfera w proteście – też chyba. Wybijanie szyb na złość wrednemu nauczycielowi – oczywiście. A kiedy ktoś nas wiecznie „przekręca” w biznesie albo na uczelni? A kiedy wojskowa „fala” nas upodla i przełożeni nie reagują? A kiedy w pracy mamy mobbing i nie umiemy sobie z nim poradzić? Co robić?

 

Jest prawdą, że do metod terrorystycznych posuwają się też osoby i grupy zwichrowane. Wymagają leczenia. Podobnie jak każdy morderca, zarówno ten zrozpaczony, jak ten zwyrodniały. Każdy, kto nastaje „sam z siebie” na innego człowieka.

 

Normą jest jednak (nienormalną normą), że terroryzm jest odpowiedzią, rozpaczliwą reakcją na terror zmasowanych, przemożnych „wielkich”. Bo można albo jak to cielę dać sobą pomiatać, albo dołączyć do oprawców, albo zachować się rozpaczliwie. Myślę – warto zbadać to profesjonalnie – że te trzy reakcje na trwałą i nieuchronną przemoc, zwłaszcza państwowo-polityczną są rozłożone po równo. Tyle że cielęta idące na rzeź instytucjonalnej przemocy-terroru raczej są niezauważalne, ci co porzucając człowieczeństwo dołączają do oprawców – też. Zaś ci co się „stawiają” (zwłaszcza z dotkliwymi skutkami) – ogłaszani są terrorystami i odsądzani są od wszystkiego.

 

Mechanizm terroryzmu – poza patologicznymi skrajnościami – niczym nie różni się od tego, co działo się ze mną (na szczęście tylko w duszy), kiedy byłem ustawicznie i bez szans na sprawiedliwość wrzucany w zaspy. Proponuję ćwiczenie: jadąc autobusem potrącajcie co 10 sekund wybranego współpasażera. Policzcie, po ilu potrąceniach odsunie się, odda, albo zacznie głośno wyrzekać. Właśnie, o to mi chodzi.

 

Wpaja się nam, że terrorysta to groźny bandyta, najlepiej mający oliwkową cerę i jednego z Bogów na ustach. Odciąga się naszą uwagę od przyczyny, najgłębszej przyczyny aktów terroru. Piszę o tym tutaj, oraz tutaj, a także tutaj – i w wielu innych notkach. Bo uważam, że świat zmierza ku nowemu cywilizacyjno-kulturowemu podziałowi ról politycznych, opartemu na poważnych, wręcz naukowych konceptach Alterglobalizmu, Wolontaryzmu i Terroryzmu (to takie przyszłościowe, choć przechodnie, przedłużenia Lewicowości, Konserwatyzmu i Prawicowości). Polecam Antonio Negri – „Imperium”. Wcześniej znajdźcie to nazwisko w googlarce.

 

Imperium (A. Negri i M. Hardt – cytuję Wikipedię) jest czymś więcej niż filozoficzną rozprawą. To propozycja kompletnej interpretacji świata w XXI wieku. Zdaniem autorów nadszedł czas Imperium - nowego, ekspansywnego ładu o strukturze sieci. W nowym imperium nie ma centrum władzy ani terytorialnych granic. Jego istnienie przejawia się w globalnych procesach ekonomicznych, kulturowych i politycznych. Autorzy książki piszą w niej o społeczeństwie kontroli, procesie emancypacji Trzeciego Świata i metamorfozie imperializmu w czasach postkolonialnych i postsowieckich.

 

Rozważając, kto w Afganistanie czy Iraku był terrorystą – zapominamy, że porywanie podejrzanych (albo pechowców), torturowanie ich, zabijanie osób namierzonych przez wywiady z tzw. dronów (latających bezzałogowych „cichaczy”), likwidowanie osób niewygodnych przez prawie połowę reżimów świata, a choćby medialne „typowania” i nagonki czy mobbing – to też są metody terrorystyczne. Tyle że „odgórne”, usprawiedliwiane jakąś podana do wierzenia Racją, wątpliwą, szydzącą z odruchowej racjonalności. Podobnie jak ochocze kopanie bezbronnego, zakutego zatrzymanego przez polskiego policjanta (widziałem). Zgoda, to jest zwyrodnienie i patologia. Ale jest. Co ma powiedzieć i zrobić po przesłuchaniu, kiedy niewinny wyjdzie z celi, pamiętliwy aresztant kopany wcześniej, poniżany? Poskarżyć się przełożonemu? Wybaczyć? Nie każdy jest dobrym chrześcijaninem. A puścić płazem – to wzmocnić poczucie bezkarności!

 

Co zrobić komornikowi, który pół roku po uprawomocnieniu się wyroku przeciwnego egzekucji – nadal „wisi” na wynagrodzeniu, a nadzorujący go Sąd nie reaguje, kpi zresztą z pokrzywdzonego?

 

Terroryzm jest najczęściej odpowiedzią na terror. Tyle. Pozbawić Państwa możliwości uprawiania terroru (np. poprzez usamorządowienie obywateli) – to dobra droga do wyciszenia terroryzmu, tego pokazywanego w mediach jako straszny i godny potępienia. Jedna z wielu dróg, ale na pewno lepsza od dokarmiania specjalnie szkolonych do pogardy, znęcania się i zabijania bandyckich watah, zwanych dla niepoznaki siłami jakiegoś tam reagowania.

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Premier się zapętlił?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.