
Jan "Myslnik" Herman
Polskie ZOO
Pamięta ktoś jeszcze ten doroczny cykl postaci (autorstwa M. Wolskiego, J. Kryszaka i A. Zaorskiego), przewijających się przez ekrany TV w okolicach starego-nowego roku?
Autorzy mieli wtedy przekonanie, że występy publiczne czołowych postaci świata polityki są wystarczająco charakterystyczne, aby można je było „skodyfikować” w rozrywkowym cyklu. T. Drozda żalił się zresztą w swoich – równie dobrych – programach, że politycy odbierają satyrykom chleb.
Od tego czasu „kwalifikacje” polityków znacznie się rozszerzyły. Już nie tylko dają pokarm satyryczny swoimi wypowiedziami i zachowaniami (eksportowymi również), ale też z powodzeniem kopiują działalność „szarej strefy” gospodarczej, gangów, aktorów, uprawiają iście futbolowe „transfery”, wchodzą tabunami do każdej wyobrażalnej sfery i tam „robią swoje”.
Wydaje się, że największą troską miłościwie nam panujących jest to, żeby przypadkiem nie zmieszać się z tłumem, by zawsze być na scenie, odgrodzonym ta niewidzialną przestrzenią, jaka dzieli KOGOŚ od tych co są NIKIM. Aby utrzymać się „na afiszu” zdolni są praktycznie do wszystkiego.
Podział ról jest oczywisty: my tu, ważni, odgrywamy swój teatrzyk, a wy, maluczcy, utrzymujecie naszą operetkę z opłat i podatków, a na każdy występ dodatkowo kupujecie bilety. I niech ktoś spróbuje nie przyjść za kulisy po – odpłatny, a jakże – autograf!
A jakby któremuś z widowni zachciało się wedrzeć na scenę – niech zapomni! Tu jest miejsce tylko dla wtajemniczonych swojaków, którzy zapłacili za możliwość występu, za przygarnięcie do trupy, właściwą postawą i czym tam jeszcze, nie wnikajmy.
Jak to w ZOO: role są rozpisane na długo, świat jest „zabetonowany”, po jednej stronie zwierzaki polityczne, po drugiej mlaskająca z emocji widownia.
Napisane, że nie karmić. Nieprawda, dawać ile tylko uda się wydusić. Napisane, ze ostrożnie trzeba. Prawda, lepiej uważać, bo pamiętliwe to-to i może się zemścić na podatniku.
Jeśli o mnie chodzi – gotów jestem uczestniczyć w wielkiej akcji zagłodzenia tego towarzystwa. Tylko że zaraz spadną na mnie niełaski, bo jakże to, tak niehumanitarnie traktować małpiatki, osły, tasmańskie diabły, nietoperze, skoczki, motylki, i co tam jeszcze…!