Jan "Myslnik" Herman

O partyjnych chodnikach

2010-11-28 09:32

 

Dziura w moście nie ma poglądów politycznych – najłatwiej przychodzi to mówić luminarzom partyjnym. Nie róbmy polityki – budujmy coś-tam-coś-tam – uśmiecha się do nas zewsząd dobrą twarzą największy Kaszubo-Polak w historii (największy Kaszubo-Niemiec nazywał się Paul Nipkov i wymyślił telewizję).

 

Pogląd o bezpartyjności spraw codziennych społeczności lokalnej jest jak najbardziej słuszny, pod warunkiem, że udzielone zostaną sensowne odpowiedzi na kilka pytań:

 

1.      Jaki wpływ na politykę podatkową (wysokość, rodzaje podatków) ma lokalny samorząd, ile z podatków pobranych „miejscowo” pozostaje w dyspozycji miejscowych organów administracji?

2.      Jaki procent struktury lokalnej administracji samorządowej jest wynikiem własnych, lokalnych decyzji, a jaki wynika z ustaw i centralnych instrukcji?

3.      Z listy działań „obowiązkowych” aparatu lokalnego ile jest zadań „zleconych odgórnie”, a ile jest „wymyślonych” na miejscu w wyniku analizy potrzeb czy choćby kampanii wyborczych?

4.      Czy filie i agendy ogólnokrajowych-regionalnych podmiotów urzędowych (np. ZUS, Urząd Podatkowy, Policja, Jednostka Wojskowa) i gospodarczych „czują mores” jakikolwiek przed miejscowym samorządem (administracją i ludźmi, czyli płatnikami)?

5.      Jaka jest odpowiedź na podobne pytanie o filie ogólnokrajowych-regionalnych podmiotów gospodarczych (prywatnych albo „uspołecznionych”, w tym infrastrukturalnych,) albo kościołów czy mediów?

6.      Co może zrobić dla tych, co potrzebują pomocy socjalnej, miejscowa komórka zwana Ośrodkiem Pomocy Społecznej?

7.      Jaki wpływa na strukturę lokalnego szkolnictwa i program nauczania, jaki wpływ na budżet lokalnej ochrony zdrowia – itp., itd. – ma lokalna administracja i ludność-samorząd?

 

Bez cytatów z Konstytucji i doktryny powiem to, co intuicyjnie wie chyba każdy: Państwo oraz zdominowane przezeń Administracja, Infrastruktura, Finanse i Polityka – zdominowały obszar samorządowy i szarogęszą się w nim na podstawie określanych w Centrum ustaw, okólników, instrukcji i hierarchicznych zależności kadrowych.

 

Dobry miejscowy gospodarz to dziś taki, który umie – bez narażenia się na szykany „z góry” – w ramach przyznanych-pozostawionych resztek środków i namiastek kompetencji zaspokoić miejscową koterię, aby ta była nośnikiem „dobrego” (albo „złego”) słowa o burmistrzu, wójcie, znaczących radnych.

 

W czasach mojej młodości mniej-więcej każdy wiedział, na czym polega „centralizm demokratyczny”. Ja sobie zapamiętałem, że chodziło o to, że „doły” w różnych konsultacjach spisywały ludzkie sprawy do załatwienia wg z góry ustalonych rubryk (w tym rubryka „inne, pozostałe”), to wszystko się „agregowało” przez szczeble do „góry” i było ostatecznie zamieniane w dokumenty obowiązujące, w tej formie spływało z powrotem „w dół” jako instrukcje i zadania. Po takiej operacji – można zażartować – gmina pragnąca otworzyć nowe kierunki edukacji dostawała instrukcję otwarcia placówki WUML (Wieczorowy Uniwersytet Marksistowsko-Leninowski). Zaś ankietowa rubryka „inne-pozostałe”, choć zawierała rzeczywiste „oddolne” kwestie, pozostawała nadal rubryką „inne-pozostałe, czyli „marginalne, dodatkowe”.

 

Kilka lat temu „odnowione” Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” – z całkiem niegłupimi twarzami i umysłami oraz życiorysami – opublikowało kilka raportów nt. stanu Rzeczpospolitej. Jeden z nich pt. Samorządność i Demokracja Lokalna (patrz: tutaj), drugi zaś pt. Uwagi o stanie demokracji w Polsce (patrz: tutaj). Właściwie wypada czekać na raport, w którym jasno ktoś wyłoży, na czym polega fenomen „gasnącego obywatelstwa”, „przycupniętej podmiotowości”, „ograniczonego samostanowienia”, fenomen polegający na oddawaniu przez podatnika-wyborcę wszystkich swoich atutów, w sposób nieodwracalny i wbrew swojemu interesowi ekonomicznemu i „wolnościowemu” – enigmatycznej „górze” (ONYM).

 

Warto zastanowić się, jakie są-będą losy tych wszystkich programów i deklaracji oraz obietnic wyborczych, jakie zalegają w śmietnikach po kampanii wyborczej, a niektóre jeszcze wiszą gdzie popadnie. Może jednak słusznie apelowałem: Odpartyjnić i tyle (patrz: tutaj) albo Odgryźć pępowinę (patrz: tutaj). I na koniec uznać, że najlepsze dla Demokracji, Obywatelstwa i Samorządności byłoby jednak Sołtysowo (patrz: tutaj).

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: O partyjnych chodnikach

Nie znaleziono żadnych komentarzy.