Jan "Myslnik" Herman

Na Nowy Rok Polityczny

2011-01-01 16:31

 

Noc spędziłem na Osiedlu Przyjaźń w Warszawie, na „domówce”, która kiedyś nosiła miano „prywatki”, a innym razem „integratki”.

 

Nazwa osiedla zobowiązuje: suka o pięknym imieniu Tonia ostatecznie potwierdziła, że jest zawsze przyjacielem wiernym i bezinteresownym.

 

Razem z suką, unikając zajęć mniej podniebnych, rozważaliśmy Sprawy Tego Świata. Zwłaszcza te polityczne, na których Tonia zna się jak nikt. Na Osiedlu Przyjaźń bowiem, w swoim czasie pełniącym też rolę akademika, mieszkało kilkudziesięciu przyszłych polityków, naukowców, artystów, przestępców – a wszyscy wybitni.

 

Tryb życia mieszkańców Osiedla Przyjaźń – zwanego skrótowo „Jelonkami” – odbiegał od szarości innych akademików. Historia znajdzie kiedyś właściwą siatkę pojęciową do opisu tego, co tam się działo.

 

Do dziś pozostało z tamtych czasów wiele stałych związków, zwanych małżeństwami. I o nich z Tonią rozmawiałem właśnie, wszystko dlatego, że stronimy od innych zajęć sylwestrowych (np. taniec).

 

Poza wspomnieniami (moimi, Tonia jest zbyt młoda), dywagowaliśmy.

 

Człowiek jest kompletny i prawdziwy – snuliśmy – wyłącznie w postaci męsko-żeńskiej. Nie ON i nie ONA, tylko oni, dwupłciowi, są dziełem kompletnym. W pojedynkę można być zaledwie (jeśli warunki sprzyjają) Obywatelem-Obywatelką, Człowiekiem natomiast można być wyłącznie we dwoje, z wszystkimi człowieczeństwa dobrodziejstwami.

 

Nie – powiada Tonia – to nie jest dyskryminacja pojedynczego osobnika i związków nietradycyjnych albo singielstwa, to jest konstatacja, że różnorodności i odrębności – godne poszanowania dla osobistych skłonności i wyborów  – są w rozumieniu Natury i Boga – eksperymentami, ewenementami, nie mają ani fizycznych, ani biologicznych, ani duchowych, ani kulturowych, ani społecznych, ani nawet płciowych atrybutów kompletności, czy choćby kontynuacji.

 

Prawo każdego państwa – dopowiadam, a Tonia z zainteresowaniem słucha, z niepokojem strzygąc uszami na noworoczne wybuchy – zwiedzione fizycznym odseparowaniem osobników różnopłciowych – czyni Obywatelem pojedynczego osobnika, choćby jego zachowania były antyspołeczne i nieludzkie. Prawo nie ma racji: o obywatelstwie powinna decydować opinia otoczenia społecznego, środowiska.

 

Przypomniałem tu – krótko, bo wybuchy odbierały mi jedynego wyrozumiałego słuchacza – swoją koncepcję swojszczyzny: osoba lub grupa umawia się z lokalną społecznością (poprzez jej sołtysa), że będzie mieszkać pośród tej społeczności, świadczyć na jej rzecz i czerpać z jej zasobów. To tu się realizuje obywatelstwo.

 

Pytam zatem przyjaciółkę Tonię, która zresztą nie umie tańczyć i nie pije, z papierosem w gębie zaś wygląda fatalnie: czy można sobie wyobrazić normalność środowiska złożonego z samych samic albo samców?

 

Ostatecznie nie otrzymałem dobrej odpowiedzi, bo zaczęło się składanie życzeń: najpierw On składał Jej i Ona Jemu, potem przyjaciele przyjaciołom a przyjaciółki przyjaciółkom.

 

Po czym Tonia zasnęła, zadowolona, że już wszystkie petardy się wyczerpały. Nie wróciliśmy do rozmowy…

 

Tak, tak, pomyślałem, ideę Prawa trzeba przemyśleć z uwzględnieniem istoty Człowieczeństwa, nie tylko Obywatelstwa.    

           

Światem niepostrzeżenie zaczęła rządzić zima oraz skoki narciarskie. No, chyba że to Kraków, tam grają w piłkę. Ale w Krakowie zawsze było inaczej…

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Na Nowy Rok Polityczny

Nie znaleziono żadnych komentarzy.