Jan "Myslnik" Herman

Na deptaku w Ułan Ude

2011-04-29 11:31

 

Są tu, w Środkowej Azji miasta, których nie powstydzonoby się w Europie, co ja mówię, pozazdroszczonoby takich miast.

 

I wcale nie mówię o Samarkandzie czy podobnych perełkach.

 

Poeta Żimbijew napisał: „Uda i Selenga tu się spotkały i objęły, a falą igrając – razem ku morzu pomknęły”. Mowa o dwóch rzekach, nad splotem których leży jedno z najładniejszych miast świata.

 

Spaceruję właśnie kolorowo wybrukowanym deptakiem w Ułan Ude, 5532 kilometry (5 stref czasowych) na wschód od Moskwy: jedna z fontann tego deptaku obrazuje w rzeźbie Mironowa powyższy wiersz, w postaci dwóch pląsających ryb z brązu. Rozpoczyna się ów deptak od placu (właściwie od ulicy Kirowa), na którym stoi Centralny Dom Towarowy, biegnie zaś nieco w dół, do ulicy Radzieckiej. Z daleka widać „arkę”.

 

Przed domem towarowym stoi skulptura-obelisk, a na niej napis z 1920 roku: „Związki zawodowe w podzięce tym, którzy polegli za komunizm”. Ulice i place w Ułan Ude mają nazwy niezmienione od kilkudziesięciu lat, nawet kinoteatr, przy którym chwilowo zamieszkałem, nosi nazwę Oktriabrskij (Październikowy). Nasz deptak – to ulica Lenina, zwana jednak przez ludzi miejscowych Buriackim Arbatem. W innym miejscu miasta, nieco dalej od deptaka, przed gmachem władz republikańskich stoi wielki na kilka ładnych metrów łeb Lenina: niech mi Lenin wybaczy, ta jego ogromna głowa, bez popiersia, wystająca z cokołu pośród trawnika, wygląda jakby była z guliwerowej krainy olbrzymów.

 

Jest końcówka kwietnia. Miasto tonie w słońcu, ulice są czyste jak pokój gościnny, i to nie tylko w centrum, nie widać ruder, nie widać też masowej przebudowy z lasem stumetrowych dźwigów-żurawi, jak w Ułan Bator. Szerokie ulice są dwukierunkowe, a zaś węższe – jednokierunkowe. Pierwszy raz jestem w tym mieście za dnia (zawsze jakoś tak trafiało, że przemykałem nocą), robi na mnie silne wrażenie porządek, skwery pełne kwiatów, dobra organizacja.

 

Placów – bez liku. Dużych miejskich autobusów prawie nie widać, za to niewielkich mikrobusików – jeden za drugim. Przejazd – 14 rubli (ok. 1,30 PLN). Tramwaje – owszem.

 

Pojedyncze stare budynki, te budowane metodą „na zakładkę” z wielkich bali (tzw. „srub”), są zadbane, choć faktycznie niezbyt już wydają się „na miejscu”. Jeden z nich przeznaczono na muzeum.

 

A deptak – to jest to. Mnóstwo ławeczek, pośród których znajdują miejsce – jak na warszawskiej starówce – artyści i pamiątkarze. Właśnie policjant usuwa – grzecznie i z taktem – osobę obwieszoną wielkim banerem w sprawie jakiegoś ważnego prokuratora, który się czemuś sprzeniewierzył i zdaniem protestującej kobiety powinien „ujti w otstawku”. Wcześniej pokazywała mu jakąś zgodę na ten protest, ale policja zna sposoby: pewnie zaproszono ją w celu wyjaśnienia sprawy na najbliższy komisariat. Może już tam uprzejmość się skończy?

 

Kupiłem sobie bułeczkę makową z wkładem borówkowym (brusnik) – i kontempluję piękno tego miejsca. Medytację przerywa dziewczyna z ulotką: prowadzi akcję antyalkoholową. Doprawdy, czy ktoś tu importował Europę?

 

Deptak jest na swoich kilkuset metrach pełen banków, księgarni, sklepów z pamiątkami, punktów gastronomicznych na każdą kieszeń, są też sklepy z detalami informatyczno-komputerowymi,  jubilerskie oraz takie, które reklamują się futrami i skórami zwierząt charakterystycznych dla regionu, np. soboli. I pełno tu wszędzie kwiatów, znalazło się też miejsce dla stylowych, nowoczesnych mini-fontann.

 

Domy przy deptaku mają może 150-200 lat. Za datę powstania Ułan Ude uznaje się 1666 rok, kiedy to u zbiegu rzek Selenga i Ude postawili swoją zimową stanicę Kozacy, będący tu „w delegacji”,  zdobywający „odpłatnie” Syberię i Daleki Wschód dla carstwa, ale te domy są zdecydowanie późniejsze. Niska zabudowa wspomaga poczucie deptakowego „ujuta” (przytulności, coś jak niemieckie „gemutlich”).

 

Osiemnastowieczny herb miasta, w carskim uznaniu nie tylko handlowego znaczenia miasta, zawiera wizerunek Merkurego (bożka handlu) oraz „soyombo” – symbol wieczności (wcześniej w tym miejscu widniał lew z szablą w zębach, znak guberni irkuckiej).

 

I niech Ułan Ude – pod takim herbem – spokojnie sobie trwa, jako stolica Zabajkala, jako zwornik, łącznik między Syberią a rosyjskim Dalekim Wschodem, Jakucją, Mongolią.

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje