Jan "Myslnik" Herman

Mielonka

2010-11-22 07:55

 

(ku przestrodze dla tych, którym jeszcze tli się w głowie, że są współgospodarzami państwa, jakiegokolwiek państwa) 

 

 

W dobie tak nowoczesnych narzędzi komunikacyjnych i zasobów ogólnodostępnej informacji, w dobie bliskiego i intensywnego obcowania ludzi ze sobą, nawet bardzo od siebie odległych geograficznie, kulturowo, co do statusu, wykształcenia, ról społecznych – wydawać mogłoby się, że PAŃSTWO jako fenomen polityczny odejść może do lamusa. 

 

Może – i powinno. Nie, nie jestem anarchistą, bardzo lubię porządek, ład, klarowne reguły współistnienia, współdziałania, rozwiązywania sporów, podejmowania spraw ponad siły jednostki czy społeczności lokalnej. Tyle że nie znam PAŃSTWA, które bez szemrania i udawania spełnia te postulaty, za to na przykładzie molocha nadwiślańskiego widzę, że akurat to PAŃSTWO jest źródłem i sprawcą tego, co niechciane, niepożądane, niedobre, brzydkie i zakłamane. 

 

Najczęściej – na całym świecie i już od dawna – mamy do czynienia z PAŃSTWEM, które wciąż bardziej nieodwracalnie nie ogarnia całej dostępnej mu różnorodności społecznej i politycznej, ale nie umie wycofać się (wznieść?) do roli Podszeptywacza, Arbitra, Inicjatora, Weryfikatora, Certyfikatora, Stymulatora, Komentatora, Drogowskazu, Planisty (to wszystko zresztą wymaga kompetencji i bezstronności) – tylko uruchamia wciąż nowe rubieże inwigilacji, wymuszania sprawozdawczości liczonej w tonach, przyłapywania obywateli na czym się da, ingerencji w życie wewnętrzne grup, społeczności, rodzin, jednostek, a przede wszystkim łupienia obywateli i wszystkich, kogo napotka, pod dowolnym pretekstem, już nawet bez poważnego i wiarygodnego uzasadnienia co do celowości. Łupienia, odzierania z dochodu, poczucia podmiotowości oraz z ludzkiej godności 

 

PAŃSTWO – zamiast być  przykładem Umiaru i Harmonii emanującym na życie publiczne – jest stroną wyimaginowanych konfliktów w każdym wyobrażalnym układzie. Tępą, silną, wpatrzoną w siebie, nieskorą do obowiązków, pełną pogardy dla swoich „sponsorów”, wciąż bardziej otyłą i niezaspokojoną,  wciąż traktującą obywateli jak frajerów, zresztą dociśniętych butem do szamba, jakie zaprowadza na całym dostępnym terytorium. 

 

Zaiste, godna podziwu jest sprawność i zręczność PAŃSTWA w jego pasożytnictwie. Z życia publicznego PAŃSTWO uczyniło prowincjonalny, bazarowy kino-teatr, w którym zło, niekompetencja, buta, arogancja i niemoralność w dowolnym wymiarze są odgrywane bez żenady przez aktorów, dla których nikt do żadnej tancbudy nie przyszedłby, ale oni sami z wrzaskiem i ogniem w oczach wchodzą do domów przez media. I zostawiają nam w domach swoje stemple i czeki bez pokrycia, rozmaite papiery dłużne, które potem musimy dożywotnio wykupywać w formie opłat, kar, domiarów i nie-wiadomo-czego. 

 

Spróbujmy od pra-początku. Wszelki dorobek ludzki jest wynikiem indywidualnych oraz zbiorowych i uspołecznionych starań, zapobiegliwości, przemyślności, które można nazwać naturalnym potencjałem ekonomiczno-kulturowym. Im bardziej ta ludzka robota się komplikuje, tym chętniej człowiek oddaje część dorobku na rzecz instytucji społecznych (umownych reguł samo-ograniczających i zaprowadzających ład) oraz powierza (patrz: powiernictwo) osobom, organom, urzędom odpłatną służbę na rzecz tych instytucji. 

 

Otóż ten model rozwoju społecznego jest już od zamierzchłych czasów nieaktualny. Teraz to owe urzędy i organy oraz osoby i całe gangi nie tylko polityczne, zakładając maski „służby publicznej”, zajmują się głównie pobieraniem rozmaitego myta i haraczu oraz zaspokajaniem patologicznych ambicji politycznych. Powiadają: daj nam, bośmy światli i szlachetni, powołani dla Sprawy. A kiedy dasz – zastanowimy się co z tym zrobić. Kiedy jednak nie dasz – zedrzemy z ciebie. Będziesz stawiał opór – zamienimy ciebie w NIC, a twoje życie w udrękę. I będziesz zajęty nami, a nie swoimi sprawami, więc odpuść. 

 

PAŃSTWO, w którym jego „podopieczni”  mają w większości pewność, że bez owego PAŃSTWA, lepiej niż z PAŃSTWA udziałem radziliby sobie ze sprawami osobistymi, jednostkowymi, rodzinnymi, grupowymi, lokalnymi, publicznymi –  takie PAŃSTWO jest NIELEGALNE! Cóż to za PAŃSTWO, w którym Konstytucja stanowi (art. 104 i inne), że jego luminarze nie są związani swoimi obietnicami i programami wyborczymi! Jednym tchem pisze się, że „Posłowie są przedstawicielami Narodu”, i na tym samym oddechu „Nie wiążą ich instrukcje wyborców”! 

 

Skoro instrukcje wyborców wyrzucamy po głosowaniu do kosza, a są one psycho-mentalnym i obyczajowym (może tylko marketingowym?) kryterium wyboru przy urnie, to jaka jest legitymizacja Parlamentu?  

 

W ten sposób ustanawia się cały tzw. porządek konstytucyjny, który jak lepka maź legislacyjna rozłazi się na ustawy, rozporządzenia, uchwały, zarządzenia, okólniki, obyczaje – i całą sferę publiczną, w której już nawet samorząd terytorialny jest w rzeczywistości wysuniętą placówką państwa, jego służbą zachowującą się podobnie jak rewizor, śledczy, policjant, prokurator, sobiepan. W tym porządku konstytucyjnym brak miejsca na rzeczywistą służebność PAŃSTWA, a nawet na jego (i funkcjonariuszy) odpowiedzialność za cokolwiek. Obywatel w takim PAŃSTWIE nie jest już FUNDATOREM-ZAŁOŻYCIELEM, tylko POZYCJĄ W REJESTRZE, zwykłą mielonką! 

 

Uwaga: niektórzy odwracają  uwagę od tej argumentacji wskazując na to, że „systemowo”  PAŃSTWO jest w porządku, tylko ludzie, najczęściej politycy, dodają  doń dziegciu. Bzdura. 

 

Takie PAŃSTWO powinno ustąpić  SAMORZĄDOWI, a wraz z nim instytucji public collection (składamy się oddolnie na to co wspólne), swojszczyźnie (obywatelstwo jako umowa obywatela, rodziny lub społeczności ze wspólnotą lokalną),  przedsiębiorczości rozumianej nie tylko biznesowo. 

 

I kiedyś ustąpi, to pewne. Tyle że jeszcze napsuje krwi zarówno tym, których bez ich zgody wkręca w swoje tryby, jak też „bezstronnej” publiczności (jakie piękne słowo!). 

 

Coraz więcej samorządowców (burmistrzów, starostów, prezydentów, wójtów) odkrawa sobie kawałek podmiotowości i chroni ją przed PAŃSTWEM na chwałę lokalnej społeczności. Nawet jeśli nieliczni spośród nich to zwykli watażkowie, tyle warci co PAŃSTWO, to sama tendencja jest godna życzliwej uwagi. 

 

Możemy umówić się, że powyższe było w sprawie Alicji Tysiąc, Romana Polańskiego, rodziców niemowlęcia o imieniu Róża, coraz wymyślniejszych akcyz i podatków, aresztów wydobywczych, prywatyzacji majątku Skarbu Państwa, budowy autostrad, sytuacji w TVP SA, zachowań palikoto-podobnych, sex-afer na szczytach władzy, kłótni o krzesełko między Prezydentem i Premierem, rapera judzącego ze sceny do bandytyzmu, niepohamowanej łapczywości wielkiej instytucji duchowej wspieranej w tym przez PAŃSTWO, przestępczości urzędników i osób oraz firm społecznego zaufania, wypowiedzi Rzecznika Praw Obywatelskich. 

 

ARTYKUŁ PIERWOTNIE OPUBLIKOWANY NA FORUM PORTALU "STUDIO OPINII"

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Mielonka

Nie znaleziono żadnych komentarzy.