Jan "Myslnik" Herman

Lewatywa

2010-10-29 05:47

 

Siedzę na spotkaniu w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym. Nie, to nie jakaś duszna, profesorska konferencja: dziś miejsce to uświęca spotkanie kilkudziesięciu osób poszukujących w nieuchronnym „drugim” kryzysie – paradoksalnie – szans na katharsis, na wyplucie tego co wciąż odradza niestrawność gospodarczą (społeczną), wiercąc dziurę w polskim ekonomicznym brzuchu. Jest też, zresztą, wątek międzynarodowy.

 

Najpierw stwierdzam, że rodzi się w Polsce nowy ośrodek rewolucji proletariackiej: przedstawiciel firmy analitycznej Xelion, znany analityk, zauważa publicznie i stanowczo, że w światowym systemie finansowym wszystko nastawione jest na drenaż, na to, żeby dochody wysysane były „od dołu do góry”. Noooo, jeśli takie placówki w ogóle zauważają wyzysk i do tego oskarżają o to bankierów, lobbystów, spekulantów….! (nieuważny czytelniku: to był żarcik taki).

 

Następnie „sprzedaję” w tym gronie to, co w mojej twórczości internetowej jest chlebem powszednim (patrz: tutaj): „doły” gospodarcze w Polsce, choć funkcjonują we wciąż psującym się środowisku przepisów, procedur i norm, choć psute są tam etosy, obyczaje i ludzkie odruchy – w sumie radzą sobie nieźle, bo dynamizowane są naturalną żywotnością ekonomiczną, tej zaś ludziom nie wykastrujesz, człowiek się z tym rodzi po prostu. Ale „góra” gospodarcza robi wszystko, by Gospodarka słabowała, by wiecznie miała a to zaparcie, a to biegunkę. Administracja zamiast wspierać działalność ludzką – podstawia wciąż nogę i wyciąga rękę po opłaty „nad stołem” i „pod stołem”. Infrastruktura udaje że jest, ale jej raczej nie ma, jest tylko tam, gdzie dodatkowo wniesiesz sowitą opłatę, a zarządcy infrastruktury czują się panami świata i ludzkich losów. Obszar Walorów (banki, ubezpieczalnie, fundusze, budżety, gwarancje – wystawiają pod nos klientom coraz to fajniejsze „produkty”, ale żaden nie służy zdynamizowaniu Gospodarki, każdy zaś ustawiony jest pod wysysanie, drenaż ludzkich, gospodarczych dochodów. Polityka, zamiast optymalizować alokacje gospodarcze (czyli tak rozstawiać inwestycje i przedsięwzięcia oraz bilanse, by mapa gospodarcza była sexy i społecznie potrzebna) – sama siebie ustawia w najlepszych miejscach i pasożytuje, nie czując się za nic odpowiedzialna i w cale nie powołana do jakichkolwiek obowiązków.

 

Ludność i przedsiębiorczość ma wciąż krzepnące wrażenie, że bez tych czterech pasożytów żyłoby się w kraju lepiej, niż z nimi, zamiast mnożnikować efekty gospodarcze – Administracja, Infrastruktura, Walory i Polityka „dołują” je.

 

I są nieuleczalne. Wiercą się w gospodarczym brzuchu, w trzewiach przedsiębiorczości, nie dają pożyć, nie dadzą odpocząć, człowiek wciąż zastanawia się, kiedy i z której strony go coś „dopadnie”.

 

Przemawiam tak do zgromadzonych, oni potakują, inni szukają rewolucyjnych recept (widząc w tych czterech zmorach powód „utowarowienia” człowieka i jego starań oraz jego „kokonu”). Aż kusi mnie, by coś dopowiedzieć, tylko że takich rzeczy nie mówi się w zacnych pomieszczeniach PTE.

 

Powróciwszy do domu sięgam po słowniki. I znajduję to com chciał: Lewatywa (enema) – zabieg medyczny polegający na wlewaniu przez odbyt płynu do jelita grubego w celu usunięcia mas kałowych. W medycynie lewatywy znajdują zastosowanie jako:

  • leczenie zaparć, wobec nieskuteczności innych metod
  • przygotowanie do zabiegów diagnostycznych i chirurgicznych
  • przygotowanie przed porodem.

Lewatywa jest jednym z najstarszych zabiegów leczniczych. Stosowano ją do leczenia zaparć już tysiące lat przed naszą erą w starożytnym Egipcie, Chinach i Indiach. Jej zwolennikiem był Hipokrates – ojciec współczesnej medycyny, ordynujący pacjentom wlewki z wody, roztworów soli, oleju.

 

No, to już wiadomo, o co mi chodzi. Nam nie żadnej rewolucji trzeba, choć – jakby Lenin powiedział – „stare” jest już niewydolne (właśnie, „nowe” jeszcze nie jest dojrzałe, jeszcze nie ma porządnej alternatywy dla szyderstwa z ludzi, jakim jest Transformacja-Modernizacja-Tuskenkampf). Nam trzeba zwyczajnej lewatywy, wypłukania z Administracji, Infrastruktury, Walorów i Polityki, wypróżnienia kraju z tego całego g…na, pośród którego baraszkują cwaniaczkowie, lowelasi, mądrale, aroganci, przyczepieni „od wewnątrz” do życiodajnych i tlenodajnych tętniczek gospodarczych, zarażając całe życie społeczne, gospodarcze, publiczne swoimi choróbskami, z których sami się nie uleczą, a innych do „pacjenta” nie dopuszczają, bo im dobrze ssać krwawicę i rozsiewać syfilis.

 

Ostre słowa?

 

No, przecież nie powiem, że pada rosisty deszczyk, skoro…

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Lewatywa

Nie znaleziono żadnych komentarzy.