Jan "Myslnik" Herman

Komunistyczny liberał ogłasza Manifest

2011-09-26 17:11

Napieralczycy przegapili ważnego człowieka, układając listy wyborcze. Śpieszę ich poinformować, że mają sojusznika w najbardziej nieoczekiwanym miejscu.

 

Robert Gwiazdowski jest „współ-naczelnikiem” grupy ambitnych osób utożsamiających się z prawicą gospodarczą, pod nazwą Centrum i. A. Smith’a. do tego wykłada studentom prawdy, które zna. Rzeczony Adam Smith uchodzi – trochę niesprawiedliwie – za ojca gospodarczego liberalizmu (niesprawiedliwie, bo promuje się jego dzieło „O bogactwie narodów…”, które w rzeczywistości było załącznikiem do głównej pracy, „Teoria uczuć moralnych”, konserwatywnie wrażliwej, a nie liberalnej).

 

Robert Gwiazdowski ogłosił felieton w nowym objawieniu tygodnikowym, WRĘCZ PRZECIWNIE. Polecam, dobre pismo. Felieton ma tytuł „Manifest kapitalistyczny”.

 

Jak się widzi taki tytuł, to wiadomo, że jest to alter-ego Manifestu Komunistycznego, do tego rzecz wzniosła ideowo i kluczowa dla dysputy publicznej. Od takich skojarzeń trudno uciec, nawet jeśli widzimy, że to tylko jedna strona tekstu. Ileż jednak można zmieścić ważkich myśli na jednej stronie!

 

Robert G. napisał, a Redakcja uwypukliła (a może to uwypuklił sam autor?) następującą myśl główną, godną Ikonowicza Młodszego, Piotrem zwanego:

 

To z ciężkiej pracy milionów ludzi bierze się „deszcz”. I to jest właśnie kapitalizm.

 

Porażające! Mnie przynajmniej osłabiło.

 

Uczyłem się modeli gospodarczych, musiałem więc chyba dobrze zapamiętać, że Kapitał, obok Ziemi i Pracy – to czynnik produkcji. Ziemię, Pracę i Kapitał (prościej: grunty dochodowe, siłę roboczą i majątek trwały oraz intelektualny) sprawny dysponent dobiera we właściwe proporcje i „każe” im wydawać owoce. Jeśli wstrzelił się w Rynek – wychodzi na swoje. Jeśli nie – zostaje rozdrapany przez sprawniejszych „dobieraczy”.

 

Po swojemu interpretując A. Smitha od lat głoszę, że KAPITAŁ – to tytuł do dochodu. Może to być gotowość do świadczenia pracy, może być kapitał techniczny (narzędzia, maszyny, surowce, budynki, infrastruktura), może być kapitał technologiczny (efektywne zestawy kapitału technicznego), może być kapitał organizacyjny (logistyka, zarządzanie), kapitał finansowy (wsparcie zestawów w ich słabych punktach) i kapitał polityczny (decyzje alokacyjne). W tym sensie KAPITAŁEM jest zarówno smith’owski Kapitał-Majątek, jak też Ziemia-Grunt czy Praca-Zatrudnienie (np. licencje piłkarzy są dla właścicieli klubów znakomitym kapitałem).

 

KAPITAŁ wyraża swoją pełnię, jeśli jest „w ruchu”, czyli efektywnie funkcjonuje. Dlatego kapitaliści (właściciele, dysponenci) kreują rozmaite sytuacje monopolistyczne, aby to ICH kapitał był w ruchu, a konkurentów – aby leżał odłogiem. Monopol jest esencją kapitalizmu.

 

Smith’a teorie po swojemu wykorzystał ekonomiczny dyletant Marks imieniem Karol. Pisał on – ni mniej ni więcej – że wszystko co osiągnęła Ludzkość bierze się z PRACY CZŁOWIEKA, a kiedy kapitaliści ustawiają człowieka w sytuacji przymusowej, bo dysponują fabryką i gruntami oraz przychylnym im Prawem i równie przychylnym Państwem – to się nazywa Wyzysk, czyli że kapitaliści mogliby nawet nic nie robić albo i przeszkadzać, a i tak mają swoją pokaźną działkę w podziale owoców ludzkiej pracy, bo mówią chytrze i fałszywie, że bez maszyn i gruntów – na nic ludzka praca się zda.

 

W podobnym duchu, tyle że z konserwatywno-litościwą nutą, w dziele pod marksowskim tytułem „Das Kapital” całkiem niedawno wyrażał się arcybiskup Marks imieniem Reinhard, doradca Benedykta XVI. Pisze on (chyba lepiej zrozumiał A. Smith’a), że nie godzi się zaspokajać wilczego apetytu na zysk kosztem ludzkiej godności, kosztem rodziny, praw przyrodzonych. Że kult mamony zły jest. Że biznes i dochód to sprawa równie dobrze kalkulacji kosztów i zysków, jak też sprawa sumienia i empatii.

 

Liberałowie – przynajmniej tak było do dziś – czniają te wszystkie lewicowości i konserwatywności, za nic mają walkę klas i równie za nic mają humanistyczną sprawiedliwość. Kto nie umie skutecznie rozporządzać tym czym dysponuje – to nieudacznik, gamoń, leń, niech się nie dziwi, że pójdzie odrabiać obowiązek to tych, którzy właściwie i skutecznie zainwestowali i w siebie, i w interes.

 

Dlatego chciałbym polecić napieralczykom wybitnego  myśliciela komunistycznego, który mówi, że „deszcz” (dostatku, dobrobytu, kapitału, dochodu) bierze się „z ciężkiej pracy milionów ludzi”. Lepszego myśliciela lewicowego i tak napieralczycy nie mają. Niech będzie choćby taki, z liberalnego odrzutu.

 

Robert Gwiazdowski jest usprawiedliwony. Popełnił świadomy (zapowiadał to) plagiat na tekście Leonarda Read’a, który popełnił „Ja … ołówek” (rzecz dostępna po polsku w internecie, któtka). Ale paralela porównawcza jest już autorstwa Roberta G.: zamiast read’owskiego ołówka wstawił jakże polską, jakże ludową, jakże bieda-kuchniową owsiankę! I wyjaśnił, ile to ludzkiego trudu wszelakiego trzeba, żeby tę owsiankę można było spożyć. Popisał się nawet wiedzą rolniczą z zakresu zbóż jarych i ozimych! On, liberał!

 

Niestety, Robert G. jest (też) ekonomistą. Dlatego niechcący skłamał na koniec pisząc: „Rolnik siejący owies poradzi sobie bez kapitału. Ale kapitał bez niego – nie”. Amatorszczyzna Roberta G. polega na niewiedzy, że rolnika gotowość do pracy i wysiewane przezeń ziarno – to kapitał, bez którego rolnik nic nie zrobi. Ale ten kapitał przeprodukowany w zasiany areał poradzi sobie bez rolnika, jeśli jego dysponent – kapitalista – kopnie rolnika w tyłek i wyruguje z obsianego pola. Co się zdarza często, również w Polsce XXI wieku.

 

Bierzcie go sobie, napieralczycy, ma dobre chęci (chyba wreszcie widzi, co kapitał potrafi narozrabiać). Ale dokształćcie i wstrząśnijcie, zanim użyjecie, bo bredzi.

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Temat: Komunistyczny liberał ogłasza Manifest

Nie znaleziono żadnych komentarzy.