Jan "Myslnik" Herman

Dziwny okres zwierania szeregów?

2011-02-11 06:04

 

Zacznijmy od gospodarki. Na światowym rynku pojawia się coraz więcej ofert od multi-korporacji, które spośród swoich zróżnicowanych aktywów wyzbywają się tych najmniej rentownych albo najbardziej kłopotliwych w „obsłudze”. Pozostawiają sobie te najbardziej oczywiste „samograje”, które przynoszą zysk niejako „rutynowo”.

 

W Polsce mamy to samo. Co najmniej kilkanaście przypadków poważnych i kilkadziesiąt „peryferyjnych” opisuje prasa biznesowa, menedżerska, bankowo-finansowa. Multi-biznesy, skupiające w jednym pakiecie różnorodne podmioty, nagle tracą zainteresowanie niektórymi ze swoich „podopiecznych” i wyzbywają się ich.

 

Co się dzieje z tymi „odrzuconymi”? Zawsze się znajdzie jakiś amator, znający dobrze konkretny podmiot, branżę, albo zwykły spekulant. Zacznie od „restrukturyzacji” załogi i profilu działalności – albo wyprzeda markę, grunt, budynki.

 

Zderzają się tu dwa procesy: jeden – to budowanie potęgi multi-korporacyjnej, wysysanie z rynku tego co znaczące. Kiedy już multi-korporacja przenosi się na nowy jakościowo poziom rynkowy (monopolistyczny) – przestaje być zainteresowana czymkolwiek, co wymaga myślenia kategoriami Rynku, a więc i Popytu (czyli kupujących). Bo właśnie to jest najtrudniejszy kawałek gospodarki. Wszak bez Popytu żaden biznes nie będzie się kręcił.

 

Odrzucane podmioty – jeśli się im przyjrzeć – to te, które z sukcesem, ale jednak nie tyle odpowiadały na zapotrzebowanie rynku, tylko „kształtowały popyt”, „wychowywały konsumenta”, a mówiąc ludzkim językiem: wciskały ludziom, że czegoś bardzo potrzebują, choć niekoniecznie była to prawda. Ludzie zaś po jakimś czasie albo wpadają w „nałóg” konsumencki, albo trzeźwieją i następny bubel czy gadget trudno im już „opylić”. Trzebaby znów „wychowywać i kształtować”, ale po co, niech się tym zajmą inni, bardziej „pasjonarni”.

 

Multi-korporacje tym różnią się od „zwykłego” biznesu, że nie zajmują się wytwarzaniem dóbr czy usługami, choć mają to w statutach i dysponują odpowiednim majątkiem, know-how, „kapitałem ludzkim”, a nawet marką. One zajmują się „produkowaniem zysku”. Jaśniej: miłośnik gór spaceruje po nich, bo je kocha. A przemytnik też łazi po górach, nawet sprawniej niż miłośnik, ale jemu chodzi o to, by sprawnie przez granicę przerzucić „towar”. Z boku miłośnik i przemytnik wyglądają tak samo, mijają te same atrakcje, ale w oczach, duszach, sumieniach, umysłach i sercach mają zupełnie inne, w jakimś sensie przeciwstawne sobie interesy.

 

A teraz o polityce. Krócej.

 

Najważniejsze „multi-korporacje” polityczne ostatnio zachowują się tak samo jak te gospodarcze. Wyzbywają się „elementu” niepewnego, nie-efektywnego, z wątpliwościami, dobierają sobie ślepo wierne zastępy, które idą kursem „najpierw lojalność za wszelką cenę, potem długo nic, na końcu własne interesy”. Odrzuceni zachowują się tak samo jak w gospodarce: albo spekulują swoją dotychczasową pozycją polityczną, na chybcika coś tam ugrywając, albo podejmują trud przekonania „elektoratu”, że racja jest po ich stronie. A ich dotychczasowe „mateczniki” i tak sobie radzą, bo mają w rękach najbardziej efektywne elementy „imperium”.

 

 

*             *             *

Zwieranie szeregów – obojętne, czy odruchowe, czy w pełni oparte na wyrachowaniu – zawsze oznacza, że zbliża się duża rozgrywka.

 

Jako że nie mam wątpliwości, iż Biznes i Polityka, a wraz z nimi Media, Służby i „ciemni” – to jeden organizm – przypuszczam, że chodzi o rozgrywkę pomiędzy Władcami Świata i Karmicielami Świata. W Polsce na pewno, bo trupa Nomenklatury czuć już wszędzie. Nawet akolici Transformacji-Modernizacji zaczynają szemrać i pomrukiwać, wyrzekać i marudzić. Jak nie Szokowy Transformator – to Naczelny Playboy. Popiskują tak stanowczo, że zagłuszają tych, którzy od początku wskazywali na to, że Reforma to raczej Przekręt.

 

Ważne jest tylko, byśmy nie dali się zwieść: cała zabawa będzie nam pokazywana jako rozgrywka między dobrymi i złymi elitami, między Mężami Opatrznościowymi i Małodusznymi Pokrakami. Bo „ciemny naród to kupi”.

 

Otóż „naród” od czasu do czasu odrywa wzrok od telewizora, zwłaszcza jeśli w brzuchu burczy, a w telewizji pokazują tylko obżartuchów.

 

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Dziwny okres zwierania szeregów?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.