Jan "Myslnik" Herman

Dlaczego naga sterczy rurka

2011-09-12 10:30

 

 

Najpierw o tej tytułowej rurce.. otóż mój nieżyjący już druh Staszek Budzeń, artysta prawdziwy, o urodzie cherubinka, wydał z siebie kiedyś dramatyczny okrzyk basowy, parafrazujący mickiewiczowskie dziady: szarpajmy syfon na sztuki, niechaj naga sterczy rurka. Co miał artysta na myśli naonczas, w latach siedemdziesiątych – nikt nie wie, ale dramatyczna sentencja zapisała mi się na „dysku” i powraca, ilekroć widzę, że rząd się wałęsa, choć nie rządzi już wałęsa.

 

A teraz o moich obecnych przyjaciołach i znajomych. Ze względu na to, że pisuję blogowo w miejscu, które dla inteligentów „z ojca i matki” jest „fe” – ci inteligenci odzywają się do mnie rzadko. Dlaczego tak się dzieje, wyjaśniają mi inteligenci w pierwszym pokoleniu: krytykując Tusków, obiektywnie wspierasz kaczorka-potworka, przeto dureń jesteś i niecnota oraz szelma. Mam jeszcze takich za kolegów, którzy są inteligencją na kartki, czyli mają zaliczenia i dyplomy, ale dawno nie przeczytali niczego powyżej 100 linijek. Ci nie odzywają się w tej sprawie, bo nie wiedzą o co chodzi. Nie wiedzą też ci, którzy wcale inteligentami nie są, przez co czują się co najwyżej w obowiązku obejrzeć telewizję informacyjną, a i to nie zawsze.

 

Nikomu z moich do głowy nie przyjdzie, że ja po prostu piszę swoje, tak jak mi w duszy, sercu, sumieniu i umyśle gra, bez przypinania się politycznego. Jeden z moich, znany bloger przechodzący powoli do grona profesjonalnych żurnalistów, ogłosił nawet, że ci co pisują do Salonu, Niezależnych i wPolityce, to zdrajcy i temu podobni. Nie zauważył, że sam pisywał, ale też, że w młodości wczesnej kalał się aktywnością dziś nieprawomyślną. I że zmiany barw to dla niego codzienność. Nie zauważył tego nawet, kiedy mu to omykiem wspomniałem.

 

No, to dalejże z tą rurką.

 

W życiu idzie o to, żeby zawsze „moje było na wierzchu”. Można to osiągnąć ciężką pracą, ale po co? Lepiej zebrać się w kupę i coś wygrać, skubnąć, zachachmęcić, a potem wokół tego się monopolizować. Jak ktoś ma monopol, to mu zawsze zyskiem obrodzi, bo od tego jest monopol, że choćby się wokół waliło i paliło – nasz zysk jest świętym zyskiem, nienaruszalnym, i basta!

 

Jaśniej trzeba? Proszę bardzo: jeśli już ktoś zdołał sobie wymościć w publicznej przestrzeni swoje rodzone koryto – ten ma zyski bez specjalnych zabiegów, choć czujny być musi. Albo sobie musi kupić drużynników, co to za niego będą czujni i na jego koszt (ostatecznie zresztą za wszystko płacą szaraki).

 

Polska stoi korytami różnokolorowymi, zarówno biznesowymi, jak też politycznymi, artystycznymi, naukowymi, rozmaitymi branżowo-środowiskowymi. Koryta należą niepodważalnie do rozmaitych kamaryl, z których jedne ustalają reguły gry, inne w tej grze zawsze są „na wierzchu”.  Perpetuum mobile, zasilane tym, co się złupi kosztem Kraju (substancja) i Ludności (owoce pracy).

 

Każda kamaryla ma swoich „pomniejszych”, którzy za swoją służbę Patronowi żądają nie tylko tantiem, ale też własnego udzielnego księstewka. I dostają. Łupią „na swoim”, część łupów oddają Patronom – i się kręci. Nie ma potrzeby dbać o swoje udzielne księstwo: jak się zapadnie pod ciężarem łupiestwa – Patron da nowe. Jak w socjalizmie domniemanym, zwanym dla niepoznaki socjalizmem realnym.

 

Polska bieda więc – drodzy inteligenci „z ojca i matki”, drodzy inteligenci „ w pierwszym pokoleniu”, drodzy inteligenci „na kartki”, droga inteligencjo dziadziejąca, oraz droga inteligencjo sprzedajna, a także drodzy wyznawcy gazet i programów informacyjnych – polska bieda bierze się stąd, że nie masz w niej gospodarza, coby ją pielęgnował, pielił, doglądał, tylko pasożytów mnogość, co zajeżdżają Kraj i Ludność wedle swej woli nieskrępowanej, bo im nikt słowa złego nie powie, nawet jak widzi. Jedni nie powiedzą, bo się boją, inni – bo ślepi, trzeci – bo nie wypada. A jeszcze ci, co sami współ-zajeżdżają – też nie powiedzą, bo to ich koryto, od Patrona przydzielone.

 

I ten syfon już gazu nie ma, działać nie chce, nie może, choć jeszcze można go przyozdobić i pokazać, że on taki zielony jako ta wyspa szczęśliwości. Kto nierozgarnięty – patrzy i potakuje, faktycznie, znaczy, tylko ja taki nieudacznik jestem…

 

A o nierozgarniętych łatwo, wciąż łatwiej, bo sterczą oni jako ta rurka. Nadzy w swej małości. Za to inteligentni, z przydziału.

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Dlaczego naga sterczy rurka

Nie znaleziono żadnych komentarzy.