Jan "Myslnik" Herman
Bezwartościowi
Każdy z nas rodzi się z jakimś „przyrodzonym” zestawem wartości i cnót. Uzupełnia i wzbogaca ten zestaw w rodzinie, w swoim najbliższym towarzystwie, w rozmaitych środowiskach, poprzez szkołę, media, religię czy partię albo ideologię.
„Z ręki”, obudzony z głębokiego snu, każdy zapewne potrafi wymienić choćby dziesięć takich spraw: Honor, Prawda, Rzetelność, Miłosierdzie, Patria, Mądrość, Dom, Praca, Szczęście, Pomoc. Lista jest o wiele dłuższa, różna dla każdego, choć nie całkiem inna.
Ale niekoniecznie to, co powyżej, jest prawdą.
Jeszcze niedawno mówiono, że ktoś się zatraca. Mówiono wtedy, kiedy kurczył się zapas cnót i wartości, które miał wcześniej, a teraz nie umie ich upilnować i pozbierać, rozsypują mu się, bo słaby on jest albo cos się wokół niego dzieje nie tak.
Teraz coraz częściej słyszę, że wielu z nas nie zatraca się, bo od początku niewiele ma w sobie wartości i cnót, które wyznaje i bronić jest gotów, pielęgnować w sobie.
To nie jest o młodzieży.
To jest o postępującej chorobie, znanej powszechnie jako Niecnota.