![](https://d11bh4d8fhuq47.cloudfront.net/_system/skins/v8/50000024/img/illustration.jpg?ph=6ad4ff640d)
Jan "Myslnik" Herman
Ballada o dwóch koniach
Ballada o dwóch koniach
Wojciech Młynarski napisał kiedyś wierszowaną facecję, a jeszcze do tego zaśpiewał tą swoją charakterystyczną baso-chrypką:
Ech, ubawi Was ogromnie
W parę chwil balladka ta:
Raz w zaprzęgu szły dwa konie,
Szły w zaprzęgu konie dwa.
Pierwszy był to koń posłuszny,
Który w galop, cwał czy trucht
Pięknie ruszał, grzecznie ruszał
Na najmniejszy bata ruch.
Drugi koń był strasznie hardy,
Nieposłuszny, pędziwiatr,
W biegu szybki, w pysku twardy,
Furda lejce, furda bat,
Zaś gdy chodzi o woźnicę,
Co na koźle z batem tkwił,
Bardzo on to kierownicze
Stanowisko lubił był.
Ten woźnica dnia każdego
Myślał, mrużąc oczy złe:
“Skarcę konia niegrzecznego,
Gotów jeszcze kopnąć mnie,
Lecz coś przecież zrobić muszę,
Albo z kozła ruszać precz,
Autorytet mi się kruszy,
Autorytet – ważna rzecz…”
Po czym w stajni, już przy żłobie,
Ten woźnica bat swój brał,
Spluwał tęgo w dłonie obie
I grzecznego konia prał.
A do niegrzecznego mawiał,
Strojąc głos na srogi ton:
“Jak się będziesz dalej stawiał,
To zarobisz tak jak on!“.
Z tej balladki smakowitej
Niech popłynie morał w świat:
Gdy mieć pragnie autorytet
Tchórz, co w ręku trzyma bat,
Kto się stawia – ten ma z tego
Mimo wszystko jakiś zysk,
A kto słucha i ulega,
Ten najpierwszy weźmie w pysk…
A ja się zastanawiam, już od siebie, czy to był pasztet przeciw „komunie”, czy może takie wczesne rozważania poety o tym, jak będzie wyglądać wolna Polska i stosunek Państwa do Obywatela, Urzędnika do Społecznika, Nauczyciela do Ucznia, itd., itp.